Gdzie jesteś?
Nie pytaj mnie ziomek gdzie jestem
Nie szukaj bo tracisz swój czas
Ja dobrze znam swoje miejsce
A to miejsce dobrze mnie zna
Nawet Spider web pęka przy tym co czasami zbity muszę dźwigać
Dobrowolna strategia nie wspominać o plecach gdy na barkach rodzina
Jak iluzjonista układam plan idealny utkany z najtwardszej nici
Czemu tylu moim ziomom pozwoliłeś odpuścić końcowy wynik
Paski na dresach od katan słowa najboleśniej ranią
Czujność zwierzęca na atak niech filozofowie się zastanawiają
Nie dopuszczaj tych głosów o mamo uwierz mi czuje to samo
Czyste podeszwy gdy lewitują metr nad ziemią dwa metry za
Ścianą
Zwiedzałem samotnie te puste ścieżki kopiąc pustą puszkę albo nadmiar bodźców i ten przepływ wersji moją energie wyssało
I wydawało się że już całkowicie zatraciłem co jest halo
Może gdzieś w równoległej przestrzeni odpowiedzi na te pytania czekają
I jeśli chcesz wiedzieć czy pamięć zawodzi pamiętam niestety
Pamiętam wszystkie dobre ale i pamiętam też złe rzeczy
I spełniam sen i śnie na jawie i kłębie się w tym wiecznie
Dopiero za mgły budzi mnie impuls gdzie jesteś
Jestem milion kilometrów dalej ustawiam status niedostępny
Choć rozmawiam z tobą choć działam normalnie to jednak nie oszukam tego co w głębi
Patrzysz mi w oczy i tęsknisz patrzysz mi w oczy i tęsknisz
Słyszę ale nie jestem obecny i nie próbuj jakkolwiek tego zmienić
Nie pytaj mnie ziomek gdzie jestem
Nie szukaj bo tracisz swój czas
Ja dobrze znam swoje miejsce
A to miejsce dobrze mnie zna
Z głową w chmurach tańcze z losem chociaż często gubie kroki
Te emocje dusze w sobie ciagłe próby chcą mnie połknąć jak lakosty krokodyl
Moje brudy wsiąkły we mnie chowam żal głęboko pod skórą
Nie pytaj co jest przyczyną ani jak możesz pomóc mocno by Cię to przeraziło
W mojej głowie wciąż Ragnarok ciekły azot zastąpił mi krew
W mojej głowie wciąż Ragnarok żywe trupy chcą w taniec wciągnąć mnie
Te same twarze z roku na rok inne wnętrza sumienie bardziej poszarpane
Najbliżsi oddalają się stale i zostawiają po sobie tylko pamięć
To mój street credit na głupie gadki jestem niemy
Po wypowiedzianych w amoku zdaniach nie da sie wcisnąć guzika przewiń
Im więcej ludzi wierzy tym łatwiej ich zawieść więc ograniczam liczbe miejsc stojących
Nie mogę zrozumieć tej paraboli gdy z dobrego robi się ten najgorszy
Na starych śmieciach nowe bomby może znajdę tam gdzieś zgubiony lęk
Większy syf widuje w snach i wcale to nie zaburza mój zen
Chcę sam to przejść nawet gdy wszystkie drogi są zamknięte
Na końcu podróży nieśmiało budzi mnie szept gdzie jesteś
Jestem milion kilometrów dalej ustawiam status niedostępny
Choć rozmawiam z tobą choć działam normalnie to jednak nie oszukam tego co w głębi
Patrzysz mi w oczy i tęsknisz patrzysz mi w oczy i tęsknisz
Słyszę ale nie jestem obecny i nie próbuj jakkolwiek tego zmienić
Nie pytaj mnie ziomek gdzie jestem
Nie szukaj bo tracisz swój czas
Ja dobrze znam swoje miejsce
A to miejsce dobrze mnie zna