Historia jednej miłości [Wersja nocna]
Jaki cudny czas by zaczynać,
Niebo aż pęka z nadmiaru piękna
Nic nas nie może powstrzymać mówi on
I po chwili już ją rozbiera
Z letniej sukienki i z wszystkich tajemnic
W słodkim zbożu toną w objęciach w tę noc
I jak to być mogło
Że ona i on osobno przez tyle lat
Żyli nie wiedząc o swoim istnieniu
No jak, jak to się mogło stać
I tak nagle przyszło im kończyć
Pod zimnym niebem, zasłanym śniegiem
Nic nas już chyba nie łączy
Mówi on I po chwili płaczą oboje
Lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc
I jak to być mogło
Że ona i on razem przez tyle lat
Żyli nie z sobą lecz całkiem obok
No jak, jak to się mogło stać
Jaki cudny czas by zaczynać
Nic nas chyba nie łączy
Jaki cudny czas by zaczynać
Nic nas już chyba nie łączy