Nienasyceni
Czasem budzi mnie w środku nocy
Dotyk twojego serca
Chociaż przy niej śpisz ból przecina cię na pół
Duszę przewierca
Tak wiem ta miłość niszczy cię od lat
Wycinasz wciąż mnie z pamięci
Wierzysz czas leczy rany
Lecz nocą gdy ona ufnie obok śpi
Marzysz że się kochamy
Twój płacz przyzywa mnie nie daje spać
Choć oddaleni
Bliscy zbyt jak noc i dzień
Wspólny sens
Tworzy przeplot naszych ciał
W planet obrocie
Nienasyceni
Głodni jak diabeł i bóg
Swój i wróg
Każdy by drugiego chciał
Zgładzić w pieszczocie
Czasem widzę was w środku miasta
Trzymasz jej dłoń w swojej dłoni
Rano budzę się obok obcy leży ktoś
A ty nie dzwonisz
Tak wiem ta miłość niszczy mnie od lat
Próbuję śmiać się do świata
Tańczę w oczekiwaniu
Że przyjdzie ktoś komu znowu siebie dam
W ciał zmartwychwstaniu
Że już zapomnę twej pieszczoty smak
Choć oddaleni
Bliscy zbyt jak noc i dzień
Wspólny sens
Tworzy przeplot naszych ciał
W planet obrocie
Nienasyceni
Głodni jak diabeł i bóg
Swój i wróg
Każdy by drugiego chciał
Zgładzić w pieszczocie
Choć oddaleni
Bliscy zbyt jak noc i dzień
Wspólny sens
Tworzy przeplot naszych ciał
W planet obrocie
Nienasyceni
Głodni jak diabeł i bóg
Swój i wróg
Każdy by drugiego chciał
Zgładzić w pieszczocie