Gdzie Bogowie Są Jak Bracia I Siostry
Śnię o mroźnych latach zatraconych w czasie
Sen głęboką wizją w uśpionych tysiącleciach
Lustra pełne krawędzi stopione jak szkło
Bez formy w harmonii głębia w jasnym blasku
Niebo coraz bledsze, nabiera sinej barwy
A gwiazdy wciąż świecą nad nami
Wiem że wkrótce znów wzejdzie słońce
Czując to w dreszczach budzę się
Wicher rzeźbi rysy na twarzy
A ciemne chmury są w nieświętym sercu
Jak długa zima tak walka o życie
Jak ciemny świat tak mniej światłości
Noc domem milczenia ciemnia dotyka losu
Księżyc przetapia szkło daje światłość nadziei
A grzeszny pielgrzym szybuje w galaktyce
A lustra nic nie widzą wszystko stoi w miejscu
Królestwo poznania jest już niedostępne
A grzesznik mknie przez lata świetlne
I cierpią te serca a słońce nie żyje
Cała światłość umiera radość schodzi i zguby nabiera
Wieczór pełen jest czarnego nieba
Na białej ziemi leży ciało me
Spowite w całun krwi i potu
Tam z życiem zatańczyła śmierć
Rozchylam usta by czuć jej zimny smak
Jeden oddech jedno słowo jedna obietnica
I tak zapełnię przestrzeń wielką
Bo śmierć jest zawsze wybawieniem
Gwiazda życia na wysokiej skale
Na krańcach świata słońce już wschodzi
Odpływam w chwale łodzią do krainy
Gdzie bogowie znowu są jak bracia i siostry