Świt bogów zmierzch bogów I
Spoglądam w otchłań zimną zapomnianą
Przez pryzmat czasu wypatruję cieni
Odległe galaktyki zatracone wymiary
Śledzę gwiazdy na lodowym nieboskłonie
Dookoła ciemności przerażający mrok
Zmysłami wyobraźni czuję oddech zniewolenia
Nadciąga zagłada niczym czarna dziura
Bogowie wracają urastają w siłę rosną w moc
Świt bogów bogowie przybywają
Chłoną wszystko co stoi im na drodze
W bezlitosnych szponach skrępowani
Widzimy bogów kreatorów tej rasy
Świt bogów bogowie przybywają
Chłoną wszystko co stoi im na drodze
Stawiają dumne lodowe pomniki
Pomniki swej cywilizacji budowane na wieki
Prawo siły to prawo wszechświata
Przywilej silnych odwieczna dominacja
Słabi głupi od zawsze zniewoleni
Stworzeni po to by służyć swym panom do końca
Jesteśmy bogami władcami wszechświata
Siejemy spustoszenie przynosimy Zło
Żyjemy wymiarem spoza tego Świata
Zanurzeni w odległej konstelacji lodu
Prawo siły to prawo wszechświata
Przywilej silnych odwieczna dominacja
Słabi głupi od zawsze zniewoleni
Stworzeni po to by służyć swym panom do końca
Do końca swych dni