Z wikliny syn
Ostatkiem sił zakwita sen
W błękitnym zbożu dziecięcych dni
Ostatkiem sił w pokoju swym
Na ścianach wciąż maluje słoneczniki
W jego oczach wiatr
Pod stopami świat
W jego dłoniach zawsze ja
Bezszelestnie tak bezszelestnie tak
Bezszelestnie niczym
Niczym ptak
Ostatkiem sił przegryza chleb
W lesie z papieru
Z wikliny syn
Ostatkiem sił
Na drzewie swym
Rozkłada wciąż
Wilgotne prześcieradła
W jego oczach wiatr
Pod stopami świat
W jego dłoniach zawsze ja
Bezszelestnie tak bezszelestnie tak
Bezszelestnie niczym
Niczym ptak
I nic absolutnie nic
Nie zmąci go
Gdy przyjdzie wielka woda
I nic absolutnie nic
Nie zmąci go
Gdy przyjdzie wielka woda
Nic
Ostatkiem sił
Z wikliny syn
W ramionach jej
Marszczy brwi
W jego oczach wiatr
Pod stopami świat
W jego dłoniach zawsze ja
Bezszelestnie tak bezszelestnie tak
Bezszelestnie niczym ptak
I nic absolutnie nic
Nie zmąci go
Gdy przyjdzie wielka woda
I nic absolutnie nic
Nie zmąci go
Gdy przyjdzie wielka woda
Nic
Nic absolutnie nic