Z pasją do Motocykli 2
Słońce znów na horyzoncie a ja silnik mam pod sobą
Więc to wykorzystam ziomek to jest moje życie
Pasja no i wybór koleś więc nie mówię jak tym żyje dalej pędzę no i pędzę
Pacior na bank odmówiony składam ręce na manetce
I nie patrze brat na znaki no bo nie mam na to czasu
Diabeł mówi gazu pewnie cieszy się ze szczęścia
A to szczęście mym uśmiechem więc zaprzeczam temu światu
Tak wtulam się do baku redukcja lewy pas adrenalina ciągnie
Za sobą zwijam asfalt który pożera moja bestia i to jest prosta kwestia
Nie kochasz nie zrozumiesz a ja przez to już nie zasnę bo wyobrażam sobie
Jak przeciągam brat manetkę z przeciwka jedno światło pozdrówka lewa w górę
Ej my jesteśmy równi urodzeni z jedną pasją
Dumny kiedy słyszę on jest motocyklista pewnie ktoś powie coś dawca
A ja kładąc się w zakręcie zaśmieje się mu w mordę co za kaprys ej przepraszam
Postaw krzyż a na nim kask i wiedz że to za pasje
Choć wielu z nas wie to na upór siłą brnie
No i wpada ostro w winkiel płynie z hondą nałogowo
Zacisk w reku trzymam mocno to co kocham tak manetkę
W oktanach daje miłość i oddaje ją w oparach
Silnik łapie swoje stopnie zaraz ludzie mnie poznają f'ka rozpędzona
Devil daje znak o sobie widzisz robię to co kocham kocham kiedy ją odpalam
I rozumie me pragnienie więc reakcja jest dość szybka jedno koło no i pizda
Bez paniki koleżanko ostro grzeją się silniki kontrola wyższy poziom
A to dla tych co odeszli przebyty next kilometr kolej zmieniam znów oponę
I grzeje na asfalcie lekkie zapeszenie ziomek wąsko jest między autami ale podejmuje
Wybór który daje mi zwycięstwo ale to jeszcze nie wszystko parę metrów ostry winkiel
Który męka mnie po nocach kolano niższe piętro lekko znosi mnie do pasa
Przycierka wydech nieźle żółty transit fuksem mija kompan opanowany
Czas nie ma tu znaczenia więc manetka do odciny mamo pędzę już do domu
Ale z głową więc spokojnie jeszcze parę metrów tylko ostygnie mój przyjaciel
Przez noc będę bardzo tęsknił opracowywał trasę i spotkania ludzi z pasją
Bracie Siostro wszystko jasne do zobaczenia w trasie oby tylko ej bezpiecznie
Z sercem do maszyny bracie a w kasku chore myśli przekładam na swą jazdę
To jest nieuleczalne i z tego nie wyrosnę bo mam na to zajawkę
Od kosiarki po ścigacza zawsze wierny tej rodzinie oddając jeden ślad
Mógł bym w sumie to rozwinąć ale sorry lecę w trasę tak więc Lewa w górę
Anioł z Tobą przyjacielu Niech ziemia lekką będzie