Zimowy słowik
Kiedy ktoś czasem uśmiechnie się do mnie
Zakwita kwiat
Słowik zawodzi za oknem bezdomnie
Choć śnieg i wiatr
Może pan właśnie pan proszę pana
Taki uśmiech prześle mi
Spadnie śnieg z kruchej prozy
Złoty blask się położy
Na otwarte okna i drzwi
Może pan właśnie pan proszę pana
Czekam na to dawno już
Nagle dzień zmieni skórę
Pióra ptak niebo chmurę
Pełno będzie ważek i róż
Kiedy zastuka ten słowik zimowy
Otworzę mu
Cały on będzie po czubek swej głowy
Jak pan ze snu
Może pan właśnie pan proszę pana
Taki uśmiech prześle mi
Spadnie śnieg z kruchej prozy
Złoty blask się położy
Na otwarte okna i drzwi
Może pan właśnie pan proszę pana
Czekam na to dawno już
Nagle dzień zmieni skórę
Pióra ptak niebo chmurę
Pełno będzie ważek i róż