Małe kina
Najlepsze te małe kina
W rozterce i w udręce
Z krzesłami wyściełanymi
Pluszem czerwonym jak serce
Na dworze jeszcze widno
A już się lampa kołysze
I cienie meandrem biegną
Nad zwiastującym afiszem
Chłopcy się drą wniebogłosy
W promieniach sztucznego światła
Sprzedają papierosy
Irysy i sznurowadła
Już się wieczór zaczyna
Księżyc wyciąga ręce
Najlepsze te małe kina
W rozterce i w udręce
Kasjerka ma loki spadziste
Króluje w budce złocistej
Więc bierzesz bilet i wchodzisz
W ciemność gdzie śpiewa film
Szeleszczą gaje kinowe
Nareszcie inne palmowe
A po chodniku bezkresnym
Snuje się srebrny dym
Już się wieczór zaczyna
Księżyc wyciąga ręce
Najlepsze te małe kina
W rozterce i w udręce
Jakże tu miło się wtulić
Deszcz zawieruchę przeczekać
I nic, i nic nie mówić
I trwać i nie uciekać
Srebrzysta struga płynie
Przez umęczone serce
Drzemiesz w tym małym kinie
Jak list miłosny w kopercie
„Ty moje śliczne śliczności
Znów się do łóżka sam kładę
Na jakimż spotkam cię moście
Twój pluszowy niedźwiadek"
Wychodzisz zatumaniony
Zasnuty zakiniony
Przez wietrzne peryferie
Wędrujesz i myślisz że
Najlepsze te małe kina
Gdzie wszystko się zapomina
Że to gospoda ubogich
Którym dzień spłynął źle