Podwórkowe oceany
Po kałuży podwórkowej biały żagiel płynie
Jak wspomnienie o dzieciństwie o pierwszej dziewczynie
Kto z was kiedyś nie budował tych żaglowców białych
Kto nie kochał tych piękności wtedy takich małych
Hej żeglarze śmiałych marzeń gdzie wasze okręty
Wybraliście ląd wygodny i ten spokój święty
Tylko czasem kiedy wiosną spadną ciepłe deszcze
Białą łódką odpływają serca młode jeszcze
Lecz te rejsy coraz krótsze kończą się o świcie
Białe żagle w cichym porcie wita szare życie
Podwórkowe oceany pruły karawele
Wiatr rozbijał je o skały w deszczowe niedziele
Cichły burze i podwórze znowu portem było
Gdzie nas czekał dom rodzinny i ta pierwsza miłość
Hej żeglarze śmiałych marzeń gdzie wasze okręty
Wybraliście ląd wygodny i ten spokój święty
Tylko czasem kiedy wiosną spadną ciepłe deszcze
Białą łódką odpływają serca młode jeszcze
Lecz te rejsy coraz krótsze kończą się o świcie
Białe żagle w cichym porcie wita szare życie
Przez ocean lat i minut jak żaglowiec płynę
Póki dłonie ster trzymają w morzu nie zaginę
Gdy odpłynę za horyzont niech mnie nie żegnają
Niech orkiestra gra portowa ludzie niech śpiewają
Hej żeglarze śmiałych marzeń gdzie wasze okręty
Wybraliście ląd wygodny i ten spokój święty
Tylko czasem kiedy wiosną spadną ciepłe deszcze
Białą łódką odpływają serca młode jeszcze
Lecz te rejsy coraz krótsze kończą się o świcie
Białe żagle w cichym porcie wita szare życie
Gdy odpłynę za horyzont niech mnie nie żegnają
Niech orkiestra gra portowa ludzie niech śpiewają
Gdy odpłynę za horyzont niech mnie nie żegnają
Niech orkiestra gra portowa ludzie niech śpiewają
Gdy odpłynę za horyzont niech mnie nie żegnają
Niech orkiestra gra portowa ludzie niech śpiewają