Sen Tymenty w Magazynie Wspomnień
W magazynie wspomnień milion mil
Pudełeczka kartoteki pełne dni
Chciałbym by na koniec dali mi
Przewinąć swe życie jeszcze raz jak film
Znów spotkalibyśmy się wśród chwil
Co blakną choć pielęgnuję je z całych sił
Moje sny zawiesiły się tam
Gdzie harmonogram dyktował lekcji plan
Pozwól nie domykać za mną bram
Byłem dzieckiem i chyba nie chciałem żadnych zmian
Więc co noc do utopii zasypiam
Z imadłem decyzji w chowanego gram
Tylko tam wiedzie się każdy plan
Tylko tam śpi rozdwojenia stan
Tylko tam nic nie przeszkadza nam
Tylko tam z czasem ugodę mam
Tu stoję sam na chorym rozwidleniu moich jaźni
Stoję sam na rozgałęzieniu dróg
Stoję sam na chorym rozwidleniu moich jaźni
Stoję sam w nieznośnej akupunkturze wyborów i spraw
Sam stoję sam w nieznośnej akupunkturze
Każdy miewa rozwidlenie
O to moje
Rozdwojone paranoje
Rozdwojone paranoje
Rozdwojone paranoje
Rozdwo rozdwo systemu
Każdy miewa rozwidlenia
O to moje
Walczysz żeby godnie żyć
Walczysz żeby godnie być (walczysz żeby godnie żyć walczysz żeby godnie żyć)