Zasłoń oczy, zaknebluj usta

Jakbyś pytał mnie o wenę los to atrament
Bo gdy spoglądam za siebie to słowa piszą się same
To jak cyjanek dziś go zapodam
Byś wiedział co jest grane kiedy odpalisz ipoda
I nie pogoda czy słaby nastrój lecz to
Co mamy w oczach jest powodem tych kawałków
Bez żartów te skończyły się już dawno
Odkąd mama ci przestała zmieniać stare prześcieradło
Dotarło czy mam wyrazić się jaśniej
Po to zajeżdżam gardło żebyś ty widział wyraźniej
Im bardziej chcą mnie zmusić do milczenia
Tym bardziej mam im coś do powiedzenia
Rosnąca cena chleba mnie w oczy kole nie to gdzie stoi krzyż
I kogo winią za Smoleńsk nie mają zatrudnienia
Młodzi po szkole więc nie dziw się że senat tak jak oni pierdole

Zasłoń oczy byśmy nie widzieli nic
Zatkaj usta by ustał nasz donośny krzyk
Nie ma szans będę mówił prawdę i zburzę mur
Który wy budujecie nie od dziś

Chcą nam zamknąć oczy byśmy nie patrzeli na syf
Naród przez całą historie był pogrążony w troskach
Codziennie wybucha tutaj wojna polsko polska
Stworzyli nam ten świat i zmuszają by w nim żyć
To nie kolorowe sny ale kraj ubogich ludzi
Którzy mimo trudów mają swoje zdanie chcą je mówić
Nawet jak utną mi język kiedy nie będę mógł krzyczeć
Słowa pozostaną zapisane na kartce w zeszycie
Lub inni którzy zrobią hałas będzie ich słychać
Zburzą tą chorą nienawiść niczym mury Jerycha
Chce oddychać pełną piersią nawet gdy dusi cenzura
Oczekuje prawdy będę do niej dążył tak jak trumacz
Czas wolności nadejdzie wkrótce zrzucą kajdany
Ci którzy od małego byli w nich wychowywani
Kiedyś wszyscy usiądziemy razem przy okrągłym stole
Bracia za wschodniej granicy teraz wasza kolej

Zasłoń oczy byśmy nie widzieli nic
Zatkaj usta by ustał nasz donośny krzyk
Nie ma szans będę mówił prawdę i zburzę mur
Który wy budujecie nie od dziś

To miasto rodzi a w nim przemoc mówiąc potocznie
A społeczeństwo obojętne na pozór patrzy jak rośnie
Dojrzewa owoc adama ewy ziemi nieba w kraju w którym te
Najsłabsze do dziś trawią podziemia
Tu życie to scena słowa nosimy w sercu
Patrzymy za kurtyny więc nie traktuj nas jak ślepców
Dzieciństwo w takim miejscu ma swoje strony
Nie zakneblujesz ust komuś kto jest tak wkurwiony
To jest jak trotyl wybuch awantury kłótni
Życie nam pokazało że możemy być okrutni
Tu piękno słów to był efekt samotności
Gdy zamykając oczy widzieliśmy sens miłości
Reszta to pościg ciągły wyścig za kasą
I co by nie wmówili ci to jest ogólną władzą
Dziś możemy żyć jak oni w tym chorym biegu
Lub zamknąć oczy i płynąć jak najdalej od brzegu

Zasłoń oczy byśmy nie widzieli nic
Zatkaj usta by ustał nasz donośny krzyk
Nie ma szans będę mówił prawdę i zburzę mur
Który wy budujecie nie od dziś

Chansons les plus populaires [artist_preposition] Matys

Autres artistes de House music