Lubię kiedy kobieta
Lubię kiedy kobieta omdlewa w objęciu
Kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu
Kiedy jej oczy zachodzą mgłą twarz cała blednie
I wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
Lubię kiedy ją rozkosz I żądza oniemi
Gdy wpija się w ramiona placami drżącemi
Gdy krótkim urywanym oddycha oddechem
I oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
I lubię ten wstyd co kobiecie zabrania
Przyznać się że czuje rozkosz
Że moc pożądania zwalcza ją a sycenie żądzy oszalenia
Gdy szuka ust a lęka się słów I spojrzenia
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
Mów do mnie jeszcze z oddali z oddali
Niech głos twój płynie na powietrznej fali
Lubię to I tę chwilę lubię gdy koło mnie
Wyczerpana zmęczona leży nieprzytomnie
A myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
W nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata