Oddałabym
Na koniec świata bym poszła gdyby było trochę wcześniej
Zdjęłabym buty by stąpać bezszelestnie
Spojrzeniem mówiłabym byłabym cieniem
Trudna do uchwycenia jak oka mgnienie
Czasami chciałabym żeby nie było nic wokół
Wiele oddałabym za niezmącony spokój
Bo prócz skóry i krwi składam się z liter i dźwięków
Świat maskarady mi zbrzydł chcę słuchać wiatru pędu
Lucyfer syn poranka uczy pokory przez pychę
Niech mnie ten promień światła omija bladym świtem
Wiele oddałabym czasem żeby potrafić znikać
Dziś prawie niewidzialna przemykam po chodnikach
Odbijać światła miasta brokatem na łopatkach
Na ich wskazujących palcach zobaczyć „wariatka"
Klaskać najgłośniej śmiać się najdonioślej
Niech pytają w kuluarach „czy znacie Małgośkę"
Spać trzy godziny Mieć znów siły by szaleć
Widzieć na twarzach sąsiadek oburzenie nad ranem
Mieć odwagę na wstyd gdy przyjdzie gdy się ocknę
Zrobić Ci drakę i wyjść i dalej bawić się dobrze
Wziąć ostatnie pieniądze żeby się napić szampana
Nic nie karmi tak duszy jak uśmiechy na twarzach
Nie myśleć o zakazach odłożyć swój rozsądek
I znów z satysfakcją sobie w oczy spojrzeć
W lewej kieszeni mam chaos a w prawej gram harmonii
Czasami gubię nieśmiałość w czeluściach metropolii
Zwykle za mało spokoju szukam go nadaremnie
Ile mnie we mnie zostało? Ile tej drugiej jest we mnie
Nie chcę spokoju dzisiaj nie będę świecić przykładem
Nie chcę być mądra mimo skrzydeł chcę zaliczyć upadek
I narozrabiać przekroczyć granice dobrego smaku
Nie chcę rozmawiać chyba że o zahamowań braku
Niecierpliwa jak wiosna czuję życie w kościach
Bo prócz skóry i krwi składam się z chwil podczas
Których ta lekkość bytu jest aż do bólu nieznośna
Więc znielub mnie do licha bo jestem wredna zołza!
Karuzela szampan rozróba miasto nocą
Cholera uciekł tramwaj Pozbieram się przed północą
Wiesz oddałabym wszystko żeby potrafić znikać
Ale jestem tu parszywy losie jesteśmy kwita
Chcę odbijać światła miasta od czapki niewidki
Na ich wskazujących palcach zobaczyć chcę innych
Pogodzić się ze sobą i pogodzić ze światem
Niech pytają w kuluarach „czy widziałeś Małgorzatę"
Spać dziesięć godzin i nie ruszać się z miejsca
Widzieć na twarzach sąsiadek zdziwienie że ktoś tu mieszka
Mieć odwagę na wstyd gdy będziesz chciał mnie wyciągnąć
Nie otworzyć Ci drzwi Idź z Bogiem baw się słonko
Chcę pożegnać się z forsą kupując bilet donikąd
Celebrować samotność upajając się ciszą
Wziąć letnią kąpiel ostudzić gorączkę
I znów z satysfakcją sobie w oczy spojrzeć
W lewej kieszeni mam chaos a w prawej gram harmonii
Czasami gubię nieśmiałość w czeluściach metropolii
Zwykle za mało spokoju szukam go nadaremnie
Ile mnie we mnie zostało? Ile tej drugiej jest we mnie
W lewej kieszeni mam chaos a w prawej gram harmonii
Czasami gubię nieśmiałość w czeluściach metropolii
Zwykle za mało spokoju szukam go nadaremnie
Ile mnie we mnie zostało? Ile tej drugiej jest we mnie