Zbrodnie
Krew musi było łatwo zmyć
Ile musisz zabić w sobie
Z zewnątrz nie odgadnie nikt
To seria doskonałych zbrodni
W pokojach cztery na trzy
I to na sobie samych
Aż po ostateczne oddanie
Ostateczną przemianę
Dziś zbierasz iskry w dłonie
Możesz wyjść
Nawet poczuć płomień
Lecz z kimś innym
To jak uciec z religii
Gdy traci się wiarę
Czy tracisz wiarę
Tylko lustra
Tylko dym
Jeśli w pełnym słońcu nie ma już nic
O tobie nic
O tobie nic
Jeszcze mogę ci się śnić
Minąć się w mrugnięciu powiek tlić
O tobie nic
O tobie nic
Nic tu nie jest bezpieczne
Ani ja ani ty
Pod złym adresem policyjne interwencje
Wciąż na sucho uchodzi nam wszystko
Na co jeszcze mogłabyś przysiąc
Jak nałóg łączy powoli niszcząc
Lecz nie da się inaczej być blisko
Jak łzy jak wstęga krwi kilka blizn
Których nie zapomnisz nigdy
Wiem że znów mnie pragniesz
Resztę zostaw innym
Tylko lustra
Tylko dym
Jeśli w pełnym słońcu nie ma już nic
O tobie nic
O tobie nic
Jeszcze mogę ci się śnić
Minąć się w mrugnięciu powiek tlić
O tobie nic
O tobie nic
Tylko lustra
Tylko dym
Jeśli w pełnym słońcu nie ma już nic
O tobie nic
O tobie nic
Jeszcze mogę ci się śnić
Minąć się w mrugnięciu powiek tlić
O tobie nic
O tobie nic