Reportret

Jest srodek nocy prawie
Czterdzieści minut po dwunastej
Łapie za papier
Jeszcze popisze zanim zasne
Szybki rzut oka
Na zegarek patrzę
Od razu widzę
Że cos tu jest nie tak nie
Na jego tarczy znaczki
Już oznaczają tylko patent
I nic poza tym
Bo stały się martwym obrazem
Chwila refleksji
Czas by pogodzić się z myślą
Czas stanął w miejscu
I nie zamierza dziś już iść stąd
Jest środek nocy ale
Nie widać tego wcale
Bo słońce wali w okna me jak oszalałe
Drugi rzut oka
Słońce chyba gaśnie
Nic sie nie zmienia
Wciaz czterdziesci po dwunastej
Jest bardzo cicho prawie
Nie słychać własnego oddechu
Zapalam fajke spalam sobie ją w skupieniu
Szybki rzut oka na zegarek patrzę
Bardzo dokładnie oglądam jego tarczę
A na niej milion kresek i milion liczb
A na niej coś czego nie prawa być
A na niej dziwne zjawiska pogodowe
A na niej pewność ze jesli chcę to moge
A niej jeszcze coś co zastanawia
Co boli osacza przeraża
A na niej jeszcze coś co wybija rytm
To reportret tamtych chwil

A ty dasz radę bo co
Bo jesteś sobą
Znalazłeś pod poduszką list od samego boga
Nie dowiesz tego się
Dopóki nie spróbujesz
Zamknij oczy czujesz to
Na pewno to czujesz

Nie bronię się atakiem i nie atakuję obroną
Nie mam już nawet chęci i sił aby zawalczyć o nią
Widzę to wszystko jakby przez mgłę
A ta mgła kiedyś spadnie i zabije mnie
Trochę się pogubiłem w tej mojej naiwności
Która mnie otaczała i przeżarła aż do kości
A teraz wiem jak wszystko to wygląda
I nawet gdy upadnę to po walce do końca
Stąd wszędzie blisko mam a szczególnie na krawędź
Już nie raz tam byłem a teraz nic nie stracę
Złapie mnie ludzi tłum gdzieś po 20 sekundach
I znów wejdę na górę do domu w pieprzonych chmurach
Wtedy będzie ten czas wtedy będzie ta pora
Wtedy wszystko się wyjaśni z dala od telewizora
To wszystko chyba jednak jest trochę za proste
Trzeba to urozmaicić i uczynić postęp
Trzeba uwierzyć mocniej
Chociaż chyba już się nie da
I rozjebać barykady na drodze do nieba
To taka opcja która raczej nigdy się nie zdarzy
Bo przecież to nie jest spełnienie moich marzeń
Mam w głowie wszystko poukładane
Mam w głowie reportret tamtych wydarzeń
Mam wszystko poukładane
Mam w głowie reportret tamtych wydarzeń

A ty dasz radę bo co
Bo jesteś sobą
Znalazłeś pod poduszką list od samego boga
Nie dowiesz tego się
Dopóki nie spróbujesz
Zamknij oczy czujesz to
Na pewno to czujesz

Bo tak na prawde to ja nie rozumiem tego
Dlaczego mój kolego poszedłeś na całego
Na domiar tego złego zostawiasz mnie samego
W dodatku tak chorego ja nie rozumiem tego
Czy gdzieś niechcący uraziłem twoje ego
Nie mając tego w zamyśle zraniłem do żywego
Dlaczego ja nie rozumiem tego
Co ja takiego zrobiłem ci złego
I nikt nie odpowiada
Mają mnie za wariata
A świadczyć o tym może
W moich oknach krata
Kolejny rzut oka na zegarek patrzę
40 minut po 12 dobra masz mnie
Uruchom wyobraźnie i wyobraź sobie że
Wszystko co cie tu otacza to jeden jebany blef
Wszystko co cie tu otacza to jeden jebany chlew
W którym ktoś nie wiedzieć czemu puszcza operowy śpiew
Uważnie patrz na mnie teraz nie ma już że nie
Bo zasady razem z czasem odeszły nie wiem gdzie
A wszelkie wątpliwości zabijemy ze snem
A każda noc od dzisiaj będzie już dniem
Mam nadzieję że się cieszysz
Nie pierdol że nie
To na twoje polecenie to całe przedstawienie
Uważnie patrz na mnie i czytaj z ruchu warg
Wszystko co chciałem powiedzieć leci jakoś tak

A kiedy zniknę ponad milionem barw
Ponad stumegapikselowym niebiem
Gdy na zegarze moim znowu ruszy czas
Możesz być pewna że ruszył dla ciebie

A kiedy zniknę ponad milionem barw
Ponad stumegapikselowym niebiem
Gdy na zegarze moim znowu ruszy czas
Możesz być pewna że ruszył dla ciebie

Chansons les plus populaires [artist_preposition] Ozzy

Autres artistes de Hard rock