Warszawa
O piątej nad ranem Warszawa cała pachnie snem
Pechowcy już wstają ci bardziej szczęśliwi mogą jeszcze spać
Zakochani wciąż do siebie przytuleni
Oni nie chcą by rozdzielał ich dzień
A samotni znowu budzą się z nadzieją
Że może dziś ktoś podzieli z nimi sen
Za chwilę Warszawa zatrzyma czas
I choć będziesz musiał jechać nie ma wyjścia trzeba stać
Zakochani ciągle w siebie zapatrzeni
Oni nie chcą by znów ruszył świat
A samotni oglądają się za siebie
Bo już nie chcą stracić żadnej z szans
W południe Warszawa ma chyba milion lat
Starzy ludzie na ławkach narzekają na świat
Ci szczęśliwsi wciąż trzymają się za ręce
Oni wiedzą mogli kochać tylko raz
A samotni cicho modlą się o śmierć
Bo jak długo człowiek może być sam
Pod wieczór Warszawa ma bananowy smak
Młodzi ludzie na ulicach myślą „teraz nasz jest świat"
Co mądrzejsi oglądają się za siebie
Oni wiedza że będą kochać tylko raz
A samotni chcą jak burza gnać do przodu
Tylko Bóg wie ile stracą szans
A w nocy w Warszawie z każdej z ulic z każdej z bram
Ze stadionów mostów bruków słychać ciepły szept
To Warszawa
Za mnie modli się Warszawa
To za mnie modli się Warszawa
Warszawa za mnie modli się Warszawa
Za mnie modli się Warszawa
Warszawa to za nas modli się Warszawa
Za nas modli się Warszawa Warszawa
Bo Warszawa to za mnie modli się Warszawa
To za mnie modli się Warszawa Warszawa
To Warszawa za mnie modli się Warszawa
Za mnie modli się Warszawa