Kaioken
Kiedyś byłem niewidzialny
Jak Black Water
Teraz Kaioken
Oparty o gniew w sobie
To już nałogiem
Nie zwolnię choćby na trochę
I nawet jak się zajebie
Będę składał wersy w grobie
Biorę za majk
To mój jebany fetysz
Oto materiał facefuck
Zimną lufą od berety
What the fuck co to za koleś
Ja nie wiem sam
Roztrojenie jaźni mam
Gdzie jest moje drugie ja
To nie new school boom bap czy true school
Chuj tam jak się nazywa podgatunek kurwa
Bo wchodzę jak terrorysta samobójca
Detonując siebie zamykam wam cipy usta
Moja technika to flow Hakaiashina
Jeden fałszywy ruch i jak Lord Beerus zabijam
Stul ryj na nic twoja reputacja
Znikasz wyparowujesz dematerializacja
To ja Phobos
Wjazd na haus z butem
Robię porutę
A ty liżesz idolowi dupę
Wiem taka branża
Chcesz z dupy do gardła
By potem gadać o tym
Jak nienawidzisz pedalstwa
Co za rozjeb
To 3 osoby boskie
Za niewidzialnym mostem
Odpalamy rollercoaster ta
Dzisiaj kopsnę sam taki towar
Co jak karambol
Wyjebie Ciebie tu z butów na bank
I tak znów
Płonie cała litosfera
Gdy płynę po melodii
Jak lawy morze w Pompejach
Siema ksera
Kto was tak poubierał
Jedno skinienie lidera
I napędzacie mu kierat
Dobra rada
Szanuj samego siebie
Niejeden zgrywa kozaka
Kiedy koleś go jebie
I nie wiem nie jestem
Pewien Twoich zamiarów
Więc lepiej se daruj
Zanim wjebie się z impetem tabunu husarów
Z roku na rok coraz bardziej pierdolnięty
Phobos autentyk światło w tunelu niewiernych
Bezlitosny niczym naftowe koncerny
Wypompowuje z ciebie skurwielu resztki energii
Daj mi moc daj daj mi ją bo chcę
Władać jak szatan nim ogłoszę koniec świata
Wierzę w nicość w jebaną ostateczność
Jak zaprogramowany transhumanistyczny legion
Wszystko mi jedno kiedy nastanie to piękno
Bo jestem byłem i kurwa będę istniał wieczność
Chore mutacje zamieniam ludzi w gady
To zaledwie preludium do ostatecznej zagłady
O rety rety po ile są bilety
Na przedstawienie pełnej eksterminacji planety
Masz to za darmo podarunek z kokardką
Dawka izotopów kiedy odpalam reaktor