Jolly Roger
Suko kochasz to stilo choć ciągle pytasz co takiego jest w tych rapsach
Gdy wchodzę kciuki lecą w górę bo odpuszcza nawet grawitacja
Wszystkie zwrotki oponentów to już tylko epitafium
Moje lecą na osiedlach ich raczej w niedzielnym radiu
Ci raperzy nie są godni nawet podania im ręki
Przed ksywą powinni mieć przedrostek chuj a nie mc
Gram obcesowy rap mając gdzieś czy słychać brawa
Wychowałem się w kapturze a każą mi wiązać krawat to dramat
Daj mi mikrofon patrz jak przejmuję wasz cypher
Kładąc pożogę ironii nawet gdy mówię poważnie
Spisali raperów na straty oto moja errata
Jesteście tak chujowi że dla rapu to żadna strata
Zwrotka za zwrotką u nich najba za najbą
Gdy ego przerosło im skillsy ta gra stała się farsą
Nawet jeśli gram support przyjrzyj się łajzo lineup'om
Stając przeciw nim się czuję jakbym stał przeciw kastratom
Jestem ich vis a vis mój rap antagonizm w opozycji do nich
Niezmiennie w kolektywie tych co nie składają broni ugh
Rap godny uwagi mam pociąg do braggi to nie portugalia last minute
Wy nie godni rapu co ksero asapu za upadek rapu was winić
Nadchodzi czas pogardy poprzez brutalny artyzm
Wytknę wam luki w ewolucji jak Karol Darwin
Staniesz mi na przeszkodzie gdy mój znak to Jolly Roger
Gram rap i nie oglądam się na to co teraz w modzie
Zwycięzców zdobi krew na szatach a nie złota szarfa
Nie czyni cię raperem złoto za kilka chujowych nagrań
Nadszedł czas gdy ktoś musi coś z tym zrobić
Więc moja następna płyta to same nekrologi
Apetyty raperów na koronę są spore
Ale to ja tu pakuje zimne zwłoki do wora koroner
Ilu jeszcze znowu zechce poślę ich na deski
Rzuciłem im rękawice a oni rzucili ręcznik
Upokorzę ich w dwójnasób za ubogi słów zasób
Za chujowe klipy z alko z pozerskim paleniem grassu
Pytasz kiedy moja płyta gdy ja wciąż ostrze zęby
Nie docenią mnie w tym roku wracam kurwa w następnym ugh