Skaczę w tłum
Skaczę w tłum czuję luz czuję luz
Buch wypada mi z płuc mi z płuc
Ty nie stój jakbyś w ziemię wrósł w ziemię wrósł
A ty lala lepiej tyłkiem rusz ruszaj tyłkiem
Skaczę w tłum czuję luz czuję luz
Buch wypada mi z płuc mi z płuc
Ty nie stój jakbyś w ziemię wrósł w ziemię wrósł
A ty lala lepiej tyłkiem rusz ruszaj tyłkiem ej
Żyje naturalnie tylko rap z blantem
Tylko to oczyszcza umysł mi jak Alzheimer
O przeszłości to nie gadam nawet jak chlam se
Byłem tak okrągły że zrobiłem kiedyś sam Cypher
Po Solara dzwonię w sobotę
Jest oszczędny więc odłożył dzisiaj wszystko na potem
Z nami nie walcz lepiej typie to jak walka z żywiołem
Patrze się na twoją dupę myślałem że to koleś
Lanek wjechał tutaj tak jak Scott Storch
Jakby wyleciał na keybordzie w kosmos
Wjeżdżam do złej gry ale tylko z dobrą mordą
Ale to nie ty moi ludzie rządzą
Wokół kobiety gdy gram koncerty
Jak bookujesz hotel mi z dala od komendy
Bo jebie tutaj ziołem nie jak w drogerii
Hajsy policzone no i twoje dni
Nie nawijam bragga związanego z hajsem
Lubię udawać że pieniądze są nieważne
Nie ruszam cudzych tinderów
Nie słucham polskich raperów
Pierdole noce muzeów lecę czarterem do Peru
Już się nie wożę punch linem dzisiaj się wożę life stylem
A ty się naucz przynajmniej używać słowa bynajmniej
Lecisz wysoko będą chcieli ci przebić skafander
Żałośni tacy żeby zwalić konia biorą viagrę
No More Parties w Warszawce
Skaczę w tłum czuję luz czuję luz
Buch wypada mi z płuc mi z płuc
Ty nie stój jakbyś w ziemię wrósł w ziemię wrósł
A ty lala lepiej tyłkiem rusz ruszaj tyłkiem
Skaczę w tłum czuję luz czuję luz
Buch wypada mi z płuc mi z płuc
Ty nie stój jakbyś w ziemię wrósł w ziemię wrósł
A ty lala lepiej tyłkiem rusz ruszaj tyłkiem