Ach, gdybyś ty mój miły mądry był
Ach gdybyś ty mój miły mądry był
Niestety pomyliłam się
Co z tego że masz przed nazwiskiem dr
Gdy nie potrafisz kochać mnie
Ach gdybyś ty mój miły mądry był
Nie czytałbyś bez przerwy ksiąg
Po coś się żenił ze mną po to by
Brać książki wciąż do rąk
Jestem zazdrosna
O Brezę i Parandowskiego
To fakt
Kazimierz Brandys
I Dygat mi ciebie skradł
To fakt to fakt
Przy śniadaniu cię przysłania
Dygat tytuł Pożegnania
Obiad jemy z Putramentem
Rzeczywistość i Rozstaje
A gdy czytasz Minkiewicza
To ja bzika
Do herbaty dwa sandwicze
Kształt miłości z Broszkiewiczem
A kolację jemy z Mrożkiem
Policjanci rany boskie
Prawda jeszcze są owoce
Jabłka śliwki itd
To już resort Grodzickiego
To się wie Paryskie ABC
Do poduszki bierzesz Brezę
Urząd Spiżowa brama
Drogi mężu już do rana
Ach gdybyś ty mój miły mądry był
Zdradził ze mną książki twe
Dziś w nocy mi się pewien romans śnił
Że ty kochałeś mnie
Powiedz czy słyszysz mnie
Ach szkoda gadać zaczytał się na śmierć