To wszystko co mam
Pustynia życia
A pośrodku ja
Pytam w którą stronę mam iść
Dookoła nic tylko piach tylko piach
W blasku księżyca
Dostrzegam coś
Jakby jakiś znak dany mi
Pytanie czy to złudzenie czy może nie
Tulę się w sobie
Pamiętam ten dzień
Z ramion matki uciekłem w świat
Myśląc że tak lepiej, lepiej tak
Gdybym mógł wrócić
Odwrócić czas
Bez wahania oddałbym to
To wszystko co mam nawet więcej, więcej
Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się że znów zgubiłem cel
Może wszystko jest już stracone
A może nie a może nie
Jutro ruszę tam w inną stronę
Z wiarą, że choć raz uśmiechnie się los
I odzyskam myśli straconei jeszcze coś Jeszcze to coś
Jak to być może
Jak stało się
Do niedawna przyjaciół w brud
Teraz pustka i głód głód zrozumienia
Muszę się zbierać
Pozbierać się
Jeszcze jeden spróbować raz
Obudzić się z koszmarnego złego snu
Jutro ruszę tam w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel
Może wszystko jest już stracone
A może nie a może nie
Jutro ruszę tam w inną stronę
Z wiarą, że choć raz uśmiechnie się los
I odzyskam myśli stracone
i jeszcze coś jeszcze to coś
Tak ulotnego
Pozornie nic
To coś bez czego
Nie, nie warto żyć
Nie warto żyć
Jutro ruszę tam w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel
Może wszystko jest już stracone
A może nie a może nie
Jutro ruszę tam w inną stronę
Z wiarą że choć raz nagrodzi mnie los
I odzyskam myśli stracone
jeszcze coś jeszcze to coś
Jutro ruszę tam
Może wszystko jest stracone
Może wszystko jest stracone
A może nie
A może nie