Ma-Tematyka
Dwa plus dwa równa się Dudek
To razy razy serce to razy razy mówię
Raz dwa trzy cztery pięć dokładamy szóste
Równanie ty znasz lecą tylko rymy tłuste
Tu nie chodzi o kapustę każdy lubi coś przytulić
Pięć sześć pięć sześć elo DIIL GANG Załoga
Tu już od małego musisz umieć liczyć sam na siebie
Bez kalkulatora musisz sobie radzić
I liczyć ten sos i nim się znieczulić
Tematyka ma to dobro o to liczymy od nowa
Wiesz o czym mówię musisz ominąć cierpienie
Jak przed tysięcy lat człowiek by ognia nie zgasić
Więc oblicz sobie dobrze czy się nie przeliczysz brachu
Na pewno się uda tu w drodze do piachu
Mamy dużo do zrobienia całe życie jest przed nami
Ile tego było ziomek nie do zliczenia za nami
Ma-Tematyka to suma moich przeżyć
To masa liter które dźwiga tu niejeden zeszyt
Trzeba mnożyć nie zapominaj dzielić
Wiadomo że się wyśpisz tak jak sobie pościelisz
Ma-Tematyka to rytm życia miasta
Osiedli krzyk i JLB banda
Nigdy nie przeliczaj tego ziomuś na korzyści
Bo byłby skandal na chuj ci ten wyścig
Twój śmieszny rap śmiało popem można zwać
Hemp Gru tradycyjnie już 20 lat
Nie skłócił nas hajs i nie zmieniła moda
Więc tylko prawdziwych pozdrawia swój chłopak
Klasyka Ma-Tematyka na Szweda bitach
Chodnika liryka na mokotowskich streetach
Gdy przypał to cisza ty spokojnie oddychaj
Bo gdybyś nie dał rady prosta jest Ma-Tematyka
Przelicz to nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Przelicz to nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Dwa plus dwa nie zawsze równe cztery
Dodasz trochę syfu i tak dziś to przemielisz
Osiedla pełne tego i syf pełen osiedli
I nie tacy jak ty już na tym zęby zjedli
Raz dwa trzy tak do usranej śmierci
Liczysz tu na cud brak ci piątej klepki
Dziewięć żyć siedem życzeń włóż to między bajki
Siedem stów za które kupisz jedne Nike
Od pierwszego do pierwszego mordo znasz to
Po chuj mi ten nowy pięćset złotowy banknot
4 lata w sejmie i 5 prezydenta
Żadna rura jednak swych obietnic nie pamięta
Raz dwa trzy widzę że ty dalej swoje
Jak ci puszczą zwoje zaczną paranoje
Ja tam robię swoje i wiem że w potrzebie
Zawsze przede wszystkim tu liczę na siebie
Ma-Tematyka na Szweda bitach
Klasyka na mokotowskich streetach
Elo DIIL GANG Załoga
JLB banda
Pierwsze to nawijać szczerze najważniejsze
Wierszem i z sensem przeżycia są mocniejsze
Następnie wyrabiać swój styl elo
A nie tylko pęgę
Lamus kseruje rapem wyciera gębę
Trzecie rap to alternatywa
Ja i dziewczyna moja lubi czasem odpływać
4:20 lecimy w górę bomba
Ciemności świadomości rozświetla mi pochodnia
Piąty element brakuje czasem klepki
Przerabiam na żyletki mędrców co rozum zjedli
Wielki jest rap wszystkie hip hopu części
Pięści zaciskam wkurwiony dzieciak nie śpi
Szóstka oszustka gdzie kasynowa pustka
Podstępnie daje wygrać potem golasem puszcza
Widzę bałagan sektor grubych podziemi
Indygo 77 przychodzę by to zmienić
Na 8 milach nie skończy się ma droga
9 jak Lewandowski dobrze podkuta noga
Anielskich chórów symfonii Beethovena
A dychę masz na farta byś nie ruszał od zera
Przelicz to nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Przelicz to nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby