Bejbi Siter
Mówią: zła, zła, zła
Bo czarnego kota ma
Mówią: dobra ja
Bo sprzątnęła kupę psa
Mówią: Bejbi Siter, kuchta
Mówią: w oczach to rozpusta
Ma nieprzyzwoity dekolt
I przygryza ciągle usta
Po weekendzie będę z dziećmi spędzać
Czas jak na grzędzie kura
Nie waż się przyklejać do mnie
Łatki ladacznicy, matki
Żadnej klatki, pomysł na pomniki won
Tysiąc twarzy mam i każda znika
Kiedy się przydarzy bo
Gdybym była tym kim chcesz
Dawno byś nie kochał mnie
Tysiąc twarzy, każda z nich
O mnie coś opowie
Oto ja, ja, ja
Oto ja, ja, ja
Oto cała ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo cała ja, ja
Lubię wściekły róż
Lubię ścierać w domu kurz
Lubię zapach dyskoteki
Lubię spacer brzegiem rzeki
Nie odmawiaj mi
Tych małych przyjemności
Kiedy wprawiam biodrami
W osłupienie gości
Co się gapisz tak matole
Nie widziałeś tańczącej na stole?
Rano znów obudzę w sobie jasną stronę
I będę Westalką, matka przenajsłodszą
Dobrą wróżką
Twą boginią i kochanką
Gdybym była tym kim chcesz
Dawno byś nie kochał mnie
Tysiąc twarzy, każda z nich
O mnie coś opowie
Oto ja, ja, ja
Oto ja, ja, ja
Oto cała ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo cała ja, ja
Oto ja, ja, ja
Oto ja, ja, ja
Oto cała ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo, ja, ja, ja
Brawo cała ja, ja