Kostuchna
I już do Ciebie biegnę,
Ile w płucach mam sił.
Chociaż patrzę przed siebie
I nie widzę nic.
Chociaż nade mną tłusta, parna noc
Mocniej wytężam oczy i wydłużam krok.
I już się modlę do spadających gwiazd
Bo mi brakuje ciepła Twych rozchylonych warg.
I tylko nie wiem czy mi starczy sił,
Bo serce mam ze szkła i jak nic w każdej z chwil,
Może zmienić się w pył.
I jeszcze tylko skrótem przez spalony las
Przez rozczochrane łąki i zatruty staw.
Ręką rozganiam ciemność, oczami pruję mrok
Ledwo dotykam ziemi, ledwo co czuję ją
I już się modlę do spadających gwiazd
Bo mi brakuje ciepła Twych rozchylonych warg.
I tylko nie wiem czy mi starczy sił,
Bo serce mam ze szkła i jak nic w każdej z chwil,
Może zmienić się w pył.
I tylko nie wiem czy mi starczy sił,
Bo serce mam ze szkła i jak nic
W każdej z chwil może zmienić się w pył.
I tylko nie wiem czy mi starczy sił,
Bo serce mam ze szkła...
A kostucha czarnucha zagradza drogę mi,
Kostucha czarnucha zagradza drogę mi