Cloudy Day
Znowu zaczynam historię o niczym i powiesz tak wiem
Nie dotykam przyczyn nienawiść mnie tylko napędza do scen
Dlaczego to wszystko tak głupie wtórne bez sensu i opcji
Stąpam za lekko bo ogień wypalił mi piętno w sercu Anthony Hopkins
Jak patrzą z boku to mówią lepiej popracuj nad swoim
Bo ranki bez sugestii presji finezji samotni w amnezji wyryli to sobie na skroni
Nie nie przez pryzmat ich lecz z drugiej strony
Nie dam żadnego powodu by poznać siebie to nic że się boisz
Cienie na ścianie i wjazdy na banie kontynenty zmartwień na naszej posesji
Zabieraj mnie tylko w miejsca których nie znamy bez mapy odetchnij
Jak skaczę daleko jak biegnę po sedno i nie mam ochoty na żal
Jak nie śpię to myślę jak wierzę to słabo jak mierzę wysoko jak czynię to zadość
Masz mnie dość dopiero teraz brawo
Kiedy wyglądam słabo to dzień jak co dzień
Wyrzuć paragon za poprzedni miesiąc ja lecę po swoje
Bez klasy lecz nie mam już czasu na realizację nieswoich urojeń we dwoje
Jak na głupoty za które płacę do dziś
Gdy mam kłopoty trwam samotny jak liść
Lokalny shit który mi spadł gdzieś tu wczoraj
Był na dywanie skręcam gibona
Nie! Nie nie że jestem ponad
Ale daj mi chwilę bo prawie nie pamiętam wczoraj
Było takie jak dzisiaj
Tylko zapomniałem o tym napisać
Cienie na ścianie i wjazdy na banie procenty mieszkanie miligramy w gramie
I nic mi nie zgadza się bardziej niż Ty bardziej ni Ty bardziej niż Ty
Tak myślę gdy wracam i widzę że jesteś gdzie indziej
Nie wierzę że przyjdziesz i będziesz normalna jak nie jest nikt
Cienie na ścianie i wjazdy na banie procenty mieszkanie miligramy w gramie
I nic mi nie zgadza się bardziej niż Ty bardziej ni Ty bardziej niż Ty
Tak myślę gdy wracam i widzę że jesteś gdzie indziej
Nie wierzę że przyjdziesz i będziesz normalna jak nie jest nikt
To niemoralne zmieniać opinię po każdej sugestii
To pojebane nie śpij odpływam w oparach amnezji