Nie wiń nas
Ona mnie pyta czy wierzę w jej miłość
Gdy widzę jak zmagam się z winą i błądzi
Wypiła już cztery Prosecco
I błagam bym przywiózł jej jointy
Ja patrzę na falę to ostatni rejs
Płyniemy donikąd nie widzę rywali
Nie biegam już dla Ciebie mała
Chłopaki mnie wzięli i gram dla Miami
Gram tu non stop gdzieś się pali
Moje post mortem to miejskie sporty rzucać i palić
Ty możesz mnie szukać i szukać
Ja żyję obok gdzieś z kuzynkami od Pillpiuka
Amigo to ten z głupią grzywą
I wszystko na próżno
Jak jestem inny czekaj zima już jutro
Jestem naćpany ich strachem gdy widzę półmrok
Rozsyłam kruki na północ
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Milion słów ktoś znowu prosi o zdjęcie
Twarzy pół zaraz wrzuci na serwer
Parę stów gdzieś tam leży w kopercie
Jeszcze bo za rok będzie więcej
Dałem Ci ból oddałem całe serce
Pracę w chuj by zaznaczyć swe miejsca
Widzę tłum i przypinam pinezkę
Mierz się wrogom zamykam gębę
Boję się tego co myśli kryją
Bo boję się że jeśli to pilot
Gdy przyjdzie dzień i to spełnię
Grubo zatrzęsę życiem jak dupskiem Beyonce
Pijemy z miłości zapraszam do gry ją
Je wszystkie bo żaden ze mnie jest hero
Skurwiele nie mogą mnie już pominąć
Wieczorem padam zmęczony na wyro
Wciąż szukam jej jak Vincent Vega
Mija mnie jej głos i wiesz że mnie ma
Zżera mnie jak nowicjusza trema
A stąd już wyjścia nie ma nie ma jej
A nie wiń mnie gdy mam więcej szans
Bo każdą z nich na przekór im stworzyłem sam
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Nie pytaj o względy bo będziesz następny
Jeżeli się znowu odwrócę
Bo nie damy rady utrzymać się w ryzach
Oddamy się każdej pokusie
Każdej lamusie słyszałeś każdej
Ja biorę to wszystko do rąk
Mam to na bluzie jak różę Tyrellów
Jej numer na później no chodź
I znowu tonę w niuansach a innowierca
Przestań wkręcać że ta praca to szansa
Nikt nie czeka na mnie kiedy klauny rozypalają mrok
Rozpraszają warty to wiele więcej niż ostatni rok
W którym budzę się pośrodku widowiska
I reżyseruje sobie sukces z bliska
Tyle suk chce znowu mojego nazwiska
Wypatruje ich gdzieś na ścianie urwiska
Zamaluje ściany farbą tak czarną jak moje myśli od 10 lat
Popatrzę z zimnym spokojem na zmrok i muszę dalej na szlak
To właśnie o tym mówiłem
Bo chcę zapętlać momenty je w kółko jak sekta
Nie muszę przewijać tygodni
Bo przyjaźń wyjebana dawno jak setka
Szklanka pusta pełna
Zagubieni jak po drodze do Mielna
Z nią każda chwila była bezcenna
Jestem wampirem
Skąd miałem wiedzieć że będzie śmiertelna
Demony budzą we mnie się czuję głód
Czuję że nie odpuszczą muszę znaleźć krew znaleźć Cię