Bekon
Bekon
Kiedy tylko zacznie marznąć woda na asfalcie
Obcy czasem pluje krwią gdy kaszle ale nie przez trawkę
Żarcie spodobało mu się tak jak zabijanie
Także temat ten obudził w nim upiorną fascynację
Westchnął jak biały duch na hipnotycznym seansie spirytystycznym
I wrzucił klucz nasadowy w tryby pracującej maszyny
Po czym uruchomił silnik swojej białej furgonetki
Jadąc nią musi podążać tropem połamanych gałęzi
W głębi szybu dwanaście znajdzie nagą martwą rosjankę
I szary kamień zbryzgany przez jej jakże czerwoną tkankę
Jest w tym coś naprawdę niewypowiedzianie smutnego
Że tylko bekon może spowolnić sukinsyna złego
Bekon x16
Tam w kosmosie nie ma żadnych ziеlonych ludzików
Nielegalnie przеkraczających granicę meksyku
Równie dobrze mógłby się znajdować na księżycu
Przez te aż tak wygłodniałe oczy jakie widział w życiu
Obdarzony przez duży współczynnik inteligencji
W stanie nieświadomości tłukł głową w ścianę łazienki
Był nie godnym sukinsynem z wielkimi zębiskami
Chwalił się panienkami które udało mu się zwabić
Zwracał tu uwagę smród dobiegający z wnętrza
O konsystencji martwego smakowitego mięsa
Siedząc w czyjejś głowie jak owinięty kokonem
Zły ufoludek na sam koniec napcha się bekonem