Dystrykt Dziewiąty
Dystrykt dziewiąty
Z1
Błyskawica oświetliła białym fleszem teren
Czerwoną planetę ogarnęły wnet płomienie
Pilot statku zdołał włożyć kluczyk do stacyjki
Siedział nieruchomo za sterami swej maszyny
Chciałby jak najszybciej opuścić dziewiąty dystrykt
Musi jednak zniszczyć automat telefoniczny
Przestał bić dzwon pogrzebowy bo zdjęła go groza
Mleczna katarakta nagle zniknęła mu z oka
Odzyskanie wzroku w napompowanym krwią oku
Pomogło mu zajrzeć w drugi koniec teleskopu
Sił powietrznych kapitan z nieodłącznym robotem
W strefie wyładowań ścigał latający spodek
Koleś zaczął grzebać w stercie zużytych baterii
Chcąc naszkicować latający talerz w ziemi
Spojrzał przez okno, serce waliło mu mocno
Podczas gdy temu towarzyszył jego robot
Znał te wypadki ujrzenia na niebie ufo
I sprawy zaginięcia tam gdzie jest bermudzki trójkąt
Raczej nie ma czegoś jak latające spodki
Choć głosy z wnętrza głowy mówią że istnieją fotki
Z2
Obcy głos we wnętrzu umysłu nie może zamilknąć
Wkrótce się pojawi komunikat z nową misją
Fosforyzujące tarcze w trupioszarej barwie
Jarzą się w ciemności blaskiem budząc fascynację
A wilgotna ziemia pełna tych leśnych tajemnic
W swojej mrocznej głębi skrywa sekrety incepcji
Cyrklem kreśli kształt olbrzymi łowca androidów
Obdarzony sprytem by móc chodzić po księżycu
W dniu niepodległości złożył ten raport mniejszości
W powrocie do przyszłości odczuł przebudzenie mocy
Pamięć absolutną ma jak ów johnny mnemonic
Ze świecą szuka awarii w instalacji elektrowni
Znowu nuklearny syf jakby tu był czarnobyl
A to dystrykt dziewiąty po którym krążą obcy
Ciężkie pręty paliwowe wylecą w powietrze
Bo kosmosu żołnierze otworzyli wrota gwiezdne