Kosmiczny Spacer
Kosmiczny spacer
Lśniący dysk unoszący się nad tą autostradą
Przeciągle pozostaje niewyjaśnioną zagadką
Szok wdziera się do głowy jak odłamki szkła
No bo to lot kapsuł o powłokach osmolonych przez żar
Nie całkiem się udał start promu kosmicznego challenger
W aptece nie ma nikogo poza dilerem leków na receptę
On między palcami obraca breloczek z logo nasa
Z szarego księżyca zabrał parę kilogramów obcego świata
I bez jasnowidzenia zdaje sobie z tego sprawę
Że będzie pierwszym człowiekiem który postawi stopę na marsie
Większość czasu spędził gapiąc się na skały z księżyca
Zaś wokoło panuje niczym nie zmącona cisza
Owe kamienie pochodzą z miejsca gdzie niеbo jest zawsze czarne
Jak maszyna do pochłaniania jеst chodzącym mózgu udarem
Gościu sypiał w pokoju oblepionym zdjęciami rakiet
Jak ten apollo i saturn, astronautów kosmiczny spacer
Myśliwy w lesie natknął się na dużą niedźwiedzicę
Przestał słuchać walkmana gdy w radiu zapowiadali śnieżycę
Czyjeś życie zawisło pomiędzy wylotem jego lufy
O wiele bardziej podobała mu się ta kojąca muzyka puszczy
Facet był śmiertelnie przerażony i trupioblady
No bo naładowany karabin o mało wziął i go nie zabił
Policzki mężczyzny były tej barwy popiołu
Bo gościu o mały włos nie wpakował mu kulki ołowiu
Odzyskał przytomność gdzieś w szpitalu na oiomie
Nafaszerowany lekami był parę nocy w mrocznej comie
Pod sufitem wisiała kolorowa pajęczyna
To magiczny łapacz snów czyli taki indiański talizman
Ofiara pogrzebu tłukąca pięściami w wieko trumny gdzieś w krypcie
Ocknie się z tego snu co ją zabije bo mrok wniknął w jej życie
Przejmujący do szpiku kości chłód poczuła nagle
Ponieważ będzie miała operację gdyż kości są pogruchotane
Coraz bardziej szwankują niektóre jej głowy obwody
Dlatego ma podłączone pod tą głowę od akumulatora elektrody
Podłączona do owych popiskujących maszyn
Nie zauważyła jak facet w czerni raptem wziął wylazł ze ściany