Wielkie Czarne Nic
Wielkie czarne nic
Z1
Szare strzępy mgławicy się trochę rozrzedziły
A w oczach wciąż błąkały się jasnozielone błyski
Gościu przy włazie skulony w pozycji płodu
Wolno umierał z głodu obok dziwnego symbolu
Oddalił się od wykopu na jakieś pięć kroków
Gdzie dostał ataku wymiotów od złego smrodu
W jego zdartym głosie brzmiała nuta niepokoju
Gdy myślał o drobinie pozostałego rozsądku
Wtem po jego twarzy uśmiech przemknął niczym duch
Z tym pistoletem fotonowym pora zrobić ruch
Przez dziurę w przestrzeni wyśle siebie w inne miejsce
Choć nie wie czy po tamtej stronie są pola elizejskie
Z2
Wielka czarna dziura która wessała intruza
Przez śluzę kadłuba w długą podróż na saturna
Gdzie nawet dzieci maja uzi oraz m16
Granaty odłamkowe i pociski nuklearne
One są wielkim podniebnymi wędrowcami
A nie gromadą głupców z tymi śrubokrętami
Rasą co ma dostęp do technik teleportacji
Dzięki sile grawitacji zostali na stacji
Powodując zaburzenia w orbicie planety
Bo kminią niestety przy transporcie transmaterii
Wielu się ugotowało gdy zmienił się tor
Wielkie czarne nic ma ostrą siarkowatą woń
W miejscu które przypomina powierzchnię jowisza
Tutaj głucha cisza wita gwiezdnego przybysza
Co lata po wszechświecie by wprowadzić parę ulepszeń
Einstein wiedział co znaczy e równe kwadrat mc